Na początek chcę zaznaczyć, że w tym tekście przedstawiłem moje odczucia, więc proszę nie brać niczego do siebie. Szanuję opinię każdej osoby. Nie muszę się z nią jednak zgadzać, tak samo jak nie każdy musi się zgodzić ze mną. I to jest totalnie OK. :)
Podczas mojej drogi życiowej zauważyłem, że w to co wierzymy - wydaje nam się w 100% prawdą dopóty... dopóki nie nauczymy się czegoś nowego. Przykładowo, w to co wierzymy jak byliśmy mali i co wtedy było takie prawdziwe, prawdopodobnie dzisiaj już nie jest. Dlatego jestem otwarty na to, że w to co wierzę dzisiaj - jutro może się zmienić. Wszystko jest bowiem ewaluującą Świadomością. CZY JESTEM GRZESZNIKIEM? Jako mały chłopiec byłem uczony na religii, że jestem grzesznikiem i że urodziłem się z grzechem pierworodnym. Nie rozumiałem tego. Myślałem sobie, jak mogę być winny jako noworodek? Nic przecież nic zrobiłem. Ale i tak w pewnym sensie czułem się winny, bo tak mi mówiono na religii, tak mi mówili starsi. A jako dziecko po prostu myślałem, że dorośli wiedzą lepiej... Byłem także uczony, że jak nie będę grzeczny, to Bóg mnie pokarze i po śmierci pójdę do piekła. Jednocześnie słyszałem, że Bóg jest miłością i wszystkich kocha bezwarunkowo. Będąc dzieckiem, tego też nie rozumiałem. Myślałem sobie - jak ktoś kto mnie kocha, może mnie zesłać do piekła na tortury? I tak jedna za drugą historia, która była dla mnie sprzecznością, spowodowała, że zaczynałem kwestionować ich prawdziwość. Przez jakiś czas w to wierzyłem. To był bowiem świat jaki mi przedstawiano, a jako mały chłopiec nie znałem innego. Przez te doświadczenia na wiele lat stałem się ateistą, bo skoro takiego Boga mi pokazywano, to ja w niego nie wierzyłem. DZISIAJ JESTEM DUŻYM CHŁOPCEM Na szczęście podrosłem, zacząłem sam myśleć, zacząłem poznawać siebie i samemu doświadczać tego co mówili mi inni. Im bardziej te rzeczy sprawdzałem i testowałem na sobie, tym bardziej dla mnie nie działały. Okazywały się nieprawdziwe. Zacząłem więc, zmieniać w moim życiu to, co mi nie służyło. Zrobiłem kapitalny remont w swojej głowie. :) Efekt był niesamowity. Po 20 latach ateizmu odnalazłem Boga na nowo. To znaczy odnalazłem go w sobie. Jest to dla mnie Czysta Energia Miłości (bez wyglądu, wieku czy płci), a nie mężczyzna, który jest gdzieś w niebie i obserwuje mnie, aby mnie ukarać. Rożnica jest wielka! Dzięki wielu doświadczeniom, za które jestem bardzo wdzięczny, dzisiaj czuję że koncept "grzechu" i "piekła" wymyślili ludzie. Nie został stworzony przez Boga / Stwórcę / Wyższą Siłę. Wierząc w ten koncept, boimy się i czujemy na sobie brzemię, które nie istnieje. Uwierzyliśmy bowiem w coś, co jest oparte na strachu. Dla mnie osobiście jest to iluzją, w którą kiedyś wierzyłem. Przez co nie byłem naprawdę szczęśliwy. No bo jak mogłem być, skoro bałem się Boga, którego mi przedstawiano. Patrząc na to z szerszej perspektywy, przez tysiąclecia ludziom wpajano różne teorie oparte na strachu. Dlaczego? Ano dlatego, że łatwiej jest ludzi kontrolować, gdy się boją. Dlatego zachęcam każdego, do sprawdzenia w sobie przekonań w które uwierzyliśmy, a których się obawiamy. Warto sprawdzić, czy rzeczywiście są prawdziwe. I nie mówię tu jedynie o religii. W swoim życiu zrozumiałem, że nie są prawdziwe jakiekolwiek systemy wartości oparte na obawach, strachu czy wywoływaniu winy. Tak samo jak na wmawianiu ludziom bezradności, wartościowości czy maluczkości. Jednocześnie nie mam żalu, ani nie obwiniam tych, którzy mi to przekazywali, bo wiem że w to wierzyli i nie znali innej rzeczywistości. To tak jakbym chciał winić małego pieska. który posikał się na podłogę. Piesek jeszcze nie wie, że za jakiś czas będzie wychodził na spacery. Jeśli ktoś zrobi komuś lub mnie coś złego, nie traktuję jego/jej jako grzesznika czy złego człowieka, ale raczej jako osobę, która jeszcze nie potrafi inaczej. Jednocześnie dzięki temu czegoś się nauczyłem. Mogę być wyrozumiały, jednocześnie komunikując swoją prawdę jak ja to czuję. Bez obwiniania i bez brania czegokolwiek do siebie. Z resztą, w ten sposób żył Jezus, który bez osądzania uczył miłości, zrozumienia i wybaczania... - ale to temat na oddzielny tekst. GRZECH A DOŚWIADCZENIE To co nazywane jest "grzechem", dla mnie jest po prostu "doświadczeniem". Poprzez te doświadczenia, zwłaszcza te przykre - uczymy się siebie, uczymy się życia. Nabieramy życiowej mądrości. Przy okazji chciałbym uprzedzić komentarze w stylu: "powiedź to biednym, bezdomnych, tym co stracili bliską osobę, chorym, cierpiącym". Odpowiem tak: jeśli znacie osobiście takie osoby - to jak najbardziej mogę im to powiedzieć, bo sam tego wszystkiego doświadczyłem. I nie winię za to nikogo, a w "oprawcach" widzę raczej zbłądzone nieszczęśliwe dusze, które potrzebują miłości. Przez to własnie ranią innych. Nie wiedzą jeszcze tego, co wiesz Ty czy ja, ale wcześniej czy później to zrozumieją. Wszystko jest kwestią świadomości. Świadomości, która wzrasta w nas każdego dnia. JESTEM WOLNY Obecnie czuję w sobie wolność, bo nie podążam "ślepo" za żadną religią, czy systemem wartości. Słucham za to swojej Intuicji, słucham mojego Serca, słucham Boga. I to bez żadnych pośredników. Po prostu czuję bezpośredni kontakt. I nie jestem żadnym "wybrańcem", który ma bezpośredni kontakt z Bogiem. Jest to bowiem dostępne dla każdego! Wystarczy się na to otworzyć. A jak czuję, że mam pójść do katolickiego kościoła, prawosławnej cerkwi czy buddyjskiej świątyni - to idę. Wiem bowiem, że czegoś mam się tam nauczyć, kogoś wartościowego spotkać, a może mam komuś pomóc albo ktoś pomoże mi. Nie muszę wiedzieć dlaczego jestem gdzieś prowadzony ale jak zaufam, to za każdym razem jest to właściwa decyzja. Na szczęście intuicję ma każdy i jest ona rozumiana bez względu na religię czy pochodzenie. PS. Ciekawostka: większość tego tekstu napisałem właśnie będąc w kościele podczas mszy. Pisałem ten tekst i czułem jakby ta Boska Wyższa Siła mi to wszystko dyktowała. I nie ma dla mnie znaczenia, czy ktoś będzie mi wierzył. To było moje prawdziwe doświadczenie. Prawdziwe, bo nikt mi nie opowiedział żadnej historyjki, ale sam tego doświadczyłem. Idealnie pasuje tu cytat znanego autora wielu bestsellerowych książek Deepaka Chopry: "Religia to wiara w kogoś innego doświadczenia. Duchowość to posiadanie swoich własnych doświadczeń." Dlatego polecam, aby nie wierzyć ślepo w to co mówią inni, nawet nie wierzyć to co ja tu napisałem, ale samemu doświadczać, doświadczać, doświadczać. Na koniec wrócę do tego co napisałem na początku. Szanuję wiarę i opinię każdej osoby na Ziemi. Zdaję sobie sprawę, że każdy ma inne unikalne dla siebie doświadczenia. Tekst i zdjęcie: Bogusław Szedny PS. Link i komentarze do oryginalnej wersji tego tekstu na Facebooku: TUTAJ |