WYBORY PREZYDENCKIE W USA 2016 - moje przemyślenia Od kilku tygodni czuję, aby odnieść się do wyborów za oceanem... I to zarówno z perspektywy osoby, która ponad 15 lat pracowała w mediach jako dziennikarz m.in. nagrywając wywiady z politykami, ale również jako osoba, która przez ponad 8 lat mieszkała w Stanach. Jestem wdzięczny za lata spędzone w za oceanem, ponieważ bardzo dużo się nauczyłem. I to nie tylko o tym jak prowadzić tam biznes, jak działa ich polityka, na czym polega amerykańska kultura, ale co najważniejsze - była to dla mnie wielka lekcja życia. Tam też doświadczyłem bezdomności i przeszedłem wewnętrzną transformację z osoby narzekającej pełnej obaw - w mężczyznę, który wierzy w siebie, kieruje się intuicją i ma zaufanie do życia. Z tej perspektywy chciałbym się odnieść do wyborów. Do USA przeprowadziłem się w 2007 roku, gdzie prezydentem był George W. Bush. Dwa lata później obserwowałem wybory, kiedy głową państwa został Barack Obama. Pamiętam, że na ulicach Chicago były tłumy jego zwolenników. Obserwowałem u amerykanów wielką chęć zmian, którą wiązali z nowym prezydentem. Po dwóch kadencjach Obamy, dziś mamy historyczne wybory w Stanach Zjednoczonych. Dlaczego historyczne? Hilary Clinton ma bowiem szansę zostać pierwszą kobietą prezydentem USA, natomiast Donald Trump - pierwszym prezydentem biznesmenem, a nie politykiem. Konfrontacja obojga kandydatów przysparza wielkich emocji na całym świecie i bije rekordy oglądalności w telewizji oraz w internecie. Zanim wejdę głębiej w moje przemyślenia, pozwólcie że wyjaśnię dlaczego wybrałem zdjęcie pokazujące oboje kandydatów uśmiechniętych. Co ciekawe - to było jedyne zdjęcie z kandydatami jakie znalazłem w internecie, które pokazuje uśmiechy na ich twarzach... Cała kampania prezydencka Clinton-Trump, którą obserwowałem była nafaszerowana powiedzmy to: "mało pozytywną energią". Było wiele krytyki, złości, afer, przepychanek słownych i wzajemnych oskarżeń. Przyznam, że po obejrzeniu pierwszej debaty prezydenckiej byłem załamany... Zastanawiałem się jak to jest możliwe, że dwoje kandydatów na najwyższy urząd w największym mocarstwie na świecie, ma w sobie tyle złości... Dodatkowo podczas kampanii zostało ujawnione wiele nieprawy i to zarówno po jednej jak i po drugiej stronie. Oczywiście ktoś może powiedzieć: "Boguś wyluzuj - czy nie wiesz, że tak wygląda polityka?" Rozumiem taką argumentację, bo wystarczy wejść na nasze podwórko i zobaczyć co się dzieje. Ale moje pytanie brzmi: CZY TAK MUSI DALEJ BYĆ? Czy jako mieszkańcy tej Planety nie mamy już dość takiego zachowania? Czy nie wystarczy już ludzi którzy ściemniają i manipulują dla własnych korzyści? Czy nie warto zacząć skupiać się na pozytywnych energiach? Czy nie warto zacząć szukać i wspierać polityków którzy są szczerzy? Czy nie warto tworzyć i popierać nowe polityczne inicjatywy oparte o wzajemnym szacunku, współpracy i uczciwości? Ja osobiście uważam że warto! Moim zdaniem jesteśmy na to gotowi! Mało tego: ZASŁUGUJEMY NA UCZCIWOŚĆ! Na początku 2015 roku, gdy mieszkałem jeszcze w Kalifornii, pamiętam przemówienie kandydata partii demokratycznej, który ostatecznie przegrał z Hilary Clinton. Bernie Sanders mówił wtedy właśnie o tych pozytywnych wartościach. I mówił to w taki sposób, że i ja, i moja amerykańska współlokatorka mieliśmy łzy w oczach. Poczułem wtedy, że temu człowiekowi naprawdę zależy... I oczywiście, znajdą się tacy co będą krytykować i mówić że to polityk i że przemowę mu ktoś napisał. Ale dla mnie nie ma to znaczenia, bo ten polityk to powiedział swoimi ustami i to publicznie. Gdzie usłyszały go miliony osób. I to jest moim zdaniem przyszłość. Po prostu czas zacząć skupiać się i tworzyć pozytywne wartości. Ale zacząć je tworzyć w sobie, a następnie dzielić się z innymi. Co ciekawe polityk o którym wspomniałem czyli Bernie Sanders ma polskie korzenie :) Wróćmy jeszcze na chwilę do wyborów... Chciałbym przedstawić zalety jakie widzę u obojga kandydatów. Pozytywnymi stronami Hilary Clinton jest dla mnie to, że jest kobietą, fakt że ma dużo doświadczenia politycznego oraz że mieszkała w Białym Domu jako żona Billa Clintona. Głównymi zaletami Donalda Trumpa, jest moim zdaniem to, że nie jest politykiem, że mówi co myśli oraz to, że nie jest uwiązany w polityczne układy. Można to porównać z wyborami parlamentarnymi w Polsce, gdzie do sejmu wszedł Paweł Kukiz, który podobnie jak Trump nie miał powiązań politycznych. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że wymienione powyżej zalety, można też postrzegać jako wady, ale wolę skupiać swoją uwagę na przysłowiowej "szklance w połowie pełnej." Czuję natomiast, że tego typu "niespodzianek" jak Clinton i Trump będzie więcej. Ludzie coraz bardziej będą wyczuwać kto mówi prawdę i coraz chętniej będą wybierać tych, którym "dobrze z oczu patrzy" :) Co spowoduje, że politycy będą musieli złagodnieć i stać się bardziej uczciwymi. Myślę, że będzie to bardziej widoczne przy następnych wyborach. Podsumowując... Bez względu na to, kto wygra dzisiejsze wybory w USA uważam, że sukces osób niezwiązanych z polityką (Trump, Kukiz) pokazują, że zmiany w aktualnym systemie gospodarczo-politycznym są nieuniknione. Chodzi o to, aby wyjść z krytykowania, nieuczciwości i ciągłej walki - a skupić się na wspólnym tworzeniu dla dobra wszystkich. Czas wrócić do korzeni, gdzie politycy służą ludziom, a nie sobie wzajemnie. Czas na więcej szczerości, szacunku oraz życzliwości i to zarówno w polityce jak i w każdym domu. Czego wszystkim z całego serca życzę. With Love, Bogusław Szedny architekt szczęśliwego życia www.BoguslawSzedny.com |